Feminizacja polityki

Wydzielono z księgi pozdrowień.
Killer Rabbit

Władza mężczyzn jest widoczna na każdym kroku. Ile jest pań prezydentek? Ile pań/panien premierek? Ile pań senatorek, posełek? Biznesłomenek? To oczywiste!
Więc niech nikt mi tu nie mówi, że matka siedzi z tyłu!
PS. Ploretariuszki wszystkich krajów- łączcie się!

Post został pochwalony 0 razy

W Ameryce Łacińskiej jest wiele kobiet-prezydentów Wide grin

Ostatnio nawet Lulę zastąpili kobietą.

Post został pochwalony 0 razy

I z tego co wiem jest ich coraz więcej

Post został pochwalony 0 razy

	Mielonka napisał:
	W Ameryce Łacińskiej jest wiele kobiet-prezydentów Ostatnio nawet Lulę zastąpili kobietą.

W Ameryce łacińskiej rodzi się dziecko. Lekarz mówi "To chłopczyk. Gratuluję, mają państwo syna!"
Matka pobladła, ojciec poczerwieniał. "Sz kurwa, czyli nie zostanie prezydentem..."

Post został pochwalony 1 raz

Dobre

Natomiast w Polsce, wydaje mi się, kobiety wiedzą co robią nie pchając się w politykę. Są oczywiście wyjątki - pani Mucha chociażby. Ale wystarczy spojrzeć na pisowskie diwy - Rokitę, Wróbel, Kempę, Sobecką, Kruk... i odechciewa się kobiet w polityce.
No, może pani Szydło jest całkiem sympatyczna. Czego nie można powiedzieć o Piterze chociażby.

Z drugiej strony może kobiety, z natury istoty łagodniejsze i bardziej zdolne do kompromisu, byłyby przeciwwagą dla Macierewiczów i Niesiołowskich.

Post został pochwalony 0 razy

Mucha nic szczególnego nie robi, z tego co wiem. Przy najmniej nie przypominam sobie. Gilowską i Kluzik Rostkowską bardzo lubię

Post został pochwalony 0 razy

Robiąc wystawę o kobietach i ich wizerunku na przestrzeni wieków sama zastanawiałam się jak to ująć, żeby to nie była wystawa ani w infantylnych różowych koronkach, ani ziejąca feministyczną nienawiścią. Robiąc zestawienie kilkudziesięciu postaci wyszło mi coś takiego [za czym jestem i co stawia mnie w opozycji wobec tego, co mówi Królik], że liczy się jakoś żeńskich jednostek, a nie ich ilość. Bo jak mamy z facetami - widać. Jest ich dużo i wszędzie, co sprawia szowinistyczne wrażenie. W większości trzy czwarte tych facetów nie ma kompetencji i robi sztuczny tłok. I teraz wyobraźcie sobie odwrotną sytuację: mamy w polityce trzy czwarte takich posłanek (TFU!) Much. A jak wiadomo, muchy do gówna lecą.

Ja z kobietami mam na co dzień do czynienia, żyję w sfeminizowanym środowisku i wcale nie jest tak zajebiście, jakby się mogło wydawać, niestety. Dlatego nie życzę sobie ich zbyt wielu. Niechaj będzie tyle, ile będzie potrzeba, niechaj działają te, które chcą działać. Z drugiej strony nie życzę sobie też, aby w moim imieniu przemawiały te wszystkie feministki, bo mnie to uwłacza i robi ze mnie osobę niepełnosprawną.

Post został pochwalony 0 razy

Jakiekolwiek parytety to głupota, robią zdecydowanie więcej złego niż dobrego. Z tego co pamiętam media bardzo chwaliły nowy rząd, ze tyle kobiet zostało ministrami, a taka Hall to chyba wcale nie jest lepsza od słynnego Giertycha

Post został pochwalony 0 razy

Giertych był bardziej radykalny. A Hall faktycznie, jest mocno niespecjalnym ministrem. Ale kiedy w Polsce był dobry minister edukacji?

Co do wypowiedzi Ziggy, nie sposób się z nią nie zgodzić. Liczy się jednostka. Polityk. Nie ważne, czy kobieta, czy mężczyzna. Czy transwestyta.
Jeden nawet był premierem UK - tak twierdzą twórcy Małej Brytanii.

Ale żeby nie dowcipkować - pani Thatcher była genialnym premierem. Takich polityków nam trzeba. A nie "nie róbmy reform, bo się Naród obrazi i z reelekcji nici".

Odszedłem od tematu. Nadal jestem zdania, że kobiety wniosłyby trochę delikatności do polityki. Choć przecie jak faceci się pokłócą, to pójdą na piwo i po sprawie. A jak kobiety, to się w najlepszym razie nie będą odzywać przez wieki. Także już nie wiem.

Tak, czy inaczej, zgadzam się z Elsie co do parytetów. Jest to sztuczna forma naganiactwa do polityki. A jak nie będzie wystarczającego procenta chętnych to co? Łapanka?

Post został pochwalony 0 razy

Elsie napisała wprost, co ja chciałam zasugerować Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy

Kilka osób twierdziło, że Legutko mógłby być bardzo dobrym ministrem, no ale on był krótko.
Thatcher była rzeczywiście genialna, ale przede wszystkim była odważna. Ja to czekam i czekam, aż ktoś będzie miał jaja i zrobi coś w końcu z przywilejami dla kolejarzy i rolników. Znaczy się najlepiej żeby je zniósł. I obojętnie czy to będzie kobieta, czy mężczyzna

Post został pochwalony 0 razy

	Mielonka napisał:
	W Ameryce Łacińskiej jest wiele kobiet-prezydentów [...]

Wymien przynajmniej 17.

Zgadzam sie z Ziggy. Nie wazna jest ilosc, a jakosc. Co mi po plastikowych, pieknych blond- prezydentach, czy prezydentkach... skoro we łbie sieczka?

Edit:
Abstrahujac od polityki, ale trzymajac sie władzi, władzy!
W szkole [a nawet na uczelni- dziekanki, profesorki, doktorki] miałem kilka nauczycielek, w pracy szefowe i wiecie co? Te bitche w wiekszosci były bardziej wredne niz ktorykolwiek nauczyciel, profesor, doktor, szef... Wniosek? Dzis, bez wnioskow!
PS. Cholera, nie chce miec juz ciagle racji!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez janoszdobrosz dnia Pią 18:10, 28 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy

Czemu 17?

Post został pochwalony 0 razy

No to 21!

Edit:
Ile tam jest tych panstw w tej Ameryce, w tych Amerykach?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez janoszdobrosz dnia Pią 18:23, 28 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy

Powiedziałam, że wiele, a nie większość ;P Nowa Delma (Brazylia), (jeszcze) Michelle Bachellet (Chile), Christina Fernandez (Argentyna; chciałabym tak wyglądać w jej wieku)... Na Litwie też mają kobietę-prezydenta ;P U nas dopiero za 15 lat będzie dobra kandydatka na prezydenta.

Post został pochwalony 0 razy