Sucha kostucha

Wydzielono ze skarg i zażaleń.
Killer Rabbit

Śmierć czai się za rogiem. Wracając wieczorem do domu można zostać zarżniętym przez sadystę, pchniętym nożem przez sklepową, bądź zgwałconym przez straż miejską.
I tak wszyscy umrzemy.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Killer Rabbit dnia Śro 23:26, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

Niektórzy jednak chcą coś z życia wyciągnąć, popróbować różnych jego smaków.
Nie lubię stwierdzenia, że wszyscy kiedyś umrzemy, bo to tak jakby powiedzieć 'po co jeść, i tak będzie z tego śmierdzące gówno'.

Post został pochwalony 0 razy

Ja się raz prawie utopiłam, pływać jeszcze nie umiejąc. Ale jakoś żyję.

Post został pochwalony 0 razy

Jeśli mogę, zacytuję Dawkinsa.
"Umrzemy i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie."

Post został pochwalony 0 razy

	Mrs Teal napisał:
	Niektórzy jednak chcą coś z życia wyciągnąć, popróbować różnych jego smaków. Nie lubię stwierdzenia, że wszyscy kiedyś umrzemy, bo to tak jakby powiedzieć 'po co jeść, i tak będzie z tego śmierdzące gówno'.

Ależ w żadnym razie mi nie o to chodziło. Carpe diem. Jak najbardziej, carpe diem. I tak wszyscy umrzemy, więc nie ma się za bardzo czym przejmować. Śmierć to nic niezwykłego. Tym bardziej z życia należy, w pełni możliwości, korzystać.
Trywializacja śmierci to dla mnie sposób na jej zrozumienie. A zrozumieć od dawna próbuję.

Zresztą, śmierć dla katolika ma wymiar pozytywny. To w końcu przejście do tego lepszego świata.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Killer Rabbit dnia Śro 23:18, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

A z tym przejściem do lepszego świata to akurat się zgodzę, chyba tylko przez tę myśl po śmierci brata jakoś szybko wzięłam się w garść i nie świruję Happy

Post został pochwalony 0 razy

Jak mawiał poeta [którego nazwiska nie pamiętam]:
Życie warte jest niewiele,
a śmierć jest jego celem.
Rób zawsze dobrą minę do złej gry.
Nie myśl już o swoim grzechu,
tylko zęby szczerz w uśmiechu,
nic innego się nie liczy, tylko ty.

PS. Mojemu koledze zmarł brat w wieku 17 lat [długa historia- miał przewlekłą chorobę]. A że mieli trudne warunki mieszkaniowe- spali w jednym łóżku. Pewnego dnia jego brat się zwyczajnie nie obudził...

Post został pochwalony 0 razy

Właściwie w tym momencie jedyne co mi na myśl przychodzi to to, że my tu na ziemi cierpimy, a zmarłym już jest tito. W kontekście mojej hipotetycznej śmierci bardziej obawiam się rozpaczy najbliższych niż samego, hmm, zgonu. No chyba, że byłby to zgon długi i bolesny Neutral

Jeśli wiecie o czym myślę.

Post został pochwalony 0 razy

Nie mylić z intensywnym piciem...

Post został pochwalony 0 razy

Chyba jeszcze w wieku 16 lat nie wiedziałam co to znaczy "zaliczyć zgona" i się dziwiłam, co ludzie opowiadają o piciu.

Post został pochwalony 0 razy

Mój kolega też tak twierdził [ma 29 lat], że on nigdy nie zalicza zgonów... do czasu kiedy urwał mu się film i przez 4 godziny nie wiedział co się z nim dzieje. Nie był świadomy,że wyszedł z jednej imprezy, pojechał z kolegą na drugą, skąd go wyrzucili, potem wchodził przez okno, ale znów go wyrzucili. Po czym wrócił na imprezę nr 1 -pieszo jakies 4 km.
PS. Z Imprezy nr 2 go wyrzucili, bo tam się ześwinił!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez janoszdobrosz dnia Czw 19:36, 21 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

Ale ja nie wiedziałam, jakie znaczenie ma to wyrażenie Wide grin

Kojarzyło mi się tylko z normalnym zgonem.

I chyba też nigdy nie zaliczyłam zgona... Urwany film to zgon od razu? Wide grin

Oj tam oj tam.

Post został pochwalony 0 razy

no jeżeli mówimy o pijackim zgonie, to zdarzyło mi się, raz nawet w moje urodziny dwa lata temu. dobra jestem w tym. film mi się urwał też z dwa razy, lubię się zapić na ostro Neutral

Post został pochwalony 0 razy

Ale czy nie odbiegamy od tematu? Miał być: sucha kostucha, a tu ostatnie posty o zawodach w piciu!

Post został pochwalony 0 razy

było a propos zgonu, sam zacząłeś Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy