Absolutely Anything

Ja czekam z ręką w gaciach i pięty z radości zacieram! [Pewnie to ostatni film Terrego].

Post został pochwalony 0 razy

[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy

beka

Post został pochwalony 0 razy

To się nazywa- chłyt martekingowy! Zaczynamy to wsteczne siatkarskie odliczanie: jeszcze 2,5 tygodnia.

Post został pochwalony 0 razy

Idzie któryś/któraś do kina?

Post został pochwalony 0 razy

O ile będzie tu u nas, na dalekim wschodzie, gdzie mamy tylko jedną sieć kin, która właściwie zmonopolizowała nasze miasto. No mamy jeszcze jedno kino niezależne, więc jakby nie Heliosy, to liczę, że chociaż w Forum to puszczą.

Post został pochwalony 0 razy

U mnie we wsi-na razie ani widu, ani słychu.

Post został pochwalony 0 razy

Tam u was w Irlandii aż trzy filmy Terry'ego Jonesa były zakazane. Może i ten zakażą.

Post został pochwalony 0 razy

Irlandia kilkadziesiąt lat temu była bardziej katolicka niż Polska [tak można być bardziej], ale im przeszło.

Idzie który do kina?
We Wrocku, Rzeszowie, Poznaniu wyświetlają: [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy

Jak widzę, dzięki za pomocną tabelkę, nie będę musiał siedzieć w śmierdzącym popkornem multipleksie bo film wyświetli nasza stara, poczciwa Zorza. Chyba, że to z dubbingiem. Wtedy obejrzę w domu.

Post został pochwalony 0 razy

Zajrzałam na Rotten Tomatoes i sytuacja niestety wygląda nieciekawie:

Post został pochwalony 0 razy

Na filwebie- 5,6. A i ludzie też mało zadowoleni.

Post został pochwalony 0 razy

Ludźmi z filmwebu bym się nie przejmował Wide grin

Ale faktycznie, recenzje mało obiecujące. Ot, taki film do obiadu w niedzielę co na tefauenach puszczają.

Post został pochwalony 0 razy

Ja tam w ogóle się nikim i niczym nie przejmuję- to moje motto. Nie mniej napisałem post powyżej po primo: żeby w temacie nie było pusto, po drugo: bo filmweb to jedna z nielicznych polskich stron, gdzie wypowiadają się nie tylko koneserzy i krytycy, ale też i tacy szarzy, małomówni, skromni ludzie- jak ja.
Poza tym odniosłem się do posta panny Kakofoniks.
Z tego, co widzę to film taki "do szachów". U mnie we wsi niestety nie grajo, a do Dublina specjalnie jechać mi się nie chce, chociaż nie wykluczam takiej opcji. A może jak będę w Polsce to się przejdę do kina? [Ale pies wie, czy za 2 tygodnie jeszcze będą grali].

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez janosz młodszy dnia Sob 22:32, 05 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz

Hm, nikt jeszcze nie widział?
Bo ja i Kąkli widzielim.
Z miesiąc temu. Ino napisać nie było o tym komu.

To może ja napiszę.
Otóż. Ehm.
Można?

Szedłem na seans pełen obaw. Bo wiemy jakie recenzje były. Bo wiemy jak zwiastun wyglądał. Bo wiemy, że Śliwka to stary pierdziel.
I zapewne przyjście do niego z tym śmiesznym nastawieniem uratowało mnie przed rozczarowaniem. Bo wyszedłem z dziwnie jasnej sali kołobrzeskiego kina "Wybrzeże" całkiem zadowolony.

Przyznać niestety muszę rację narzekaczom twierdzącym, że film wydaje się być wyjęty z innej epoki. Rzeczywiście, ta fabułka, postaci (w szczególności rysowany bardzo grubą kreską amerykański wojskowy-debil), gadający pies i jakieś takie oderwanie od dzisiejszej technologii (naprawdę trzeba jechać do kogoś samochodem, by pogadać z nim o naglącej sprawie?) bardzo mocno pachną latami dziewięćdziesiątymi... ale cóż to, liczy się efekt, no nie?
No tak.
Muszę Śliwuni oddać to, że puenta delikatnie ucieka od najbardziej oczywistych rozwiązań i stroni od przesadnych morałów, a to chyba i tak dużo...(?) Mimo to jednak najmądrzejszy to ten film nie jest. Przez większość czasu nie wzlatuje logiką ponoć przeciętną amerykańską komedię pisaną na piętnastu kalkach.

Zostaje więc w zasadzie tylko wykonanie gagów. I tu już jest lepiej.
Zgodnie z zasadą komediowego samograja, najprzyjemniej ogląda się nieoczekiwane konsekwencje wypowiadanych przez naszego bohatera życzeń. Dzięki wrodzonemu talentowi Terry'ego istotnie zabawne stają się np. szkielet z pracowni biologicznej opowiadający swoją historię, czy nawet (!) psia kupa z gracją wskakująca do muszli klozetowej. Dzięki tym elementom zapewne udało mi się wyjść z seansu bez szwanku.
Z drugiej strony, jeśli najśmieszniejszy chyba żarcik w całym filmie dotyczy penisa... to wiedz że coś się dzieje.

No ale ale, a co z pajtonami?
Cóż. Rozkosznie słucha się znajomych głosów w ustach kosmitów - Cleese popisuje się szczególnie swoim dalekogalaktycznym dialektem. Szkoda tylko, że dizajn tych kosmitów jest jakiś taki... nudny. Nieatrakcyjny. A przede wszystkim, zupełnie nie pasuje do pajtonów. Niestety. Tak uważam. Majkel ma relatywnie słodkie oczy, ale wciąż wydaje mi się, że mogli te postaci nieco bardziej... hm. Upodobnić do znajomych twarzy. Cieszyłbym się.
Muszę jednak dodać, że sceny te nie stanowią komediowych wyżyn filmu. Kto by pomyślał, nie? Za to fajnie, że Gilliam mógł znowu zagrać rolę swojego ulubionego typu.

Coś jeszcze?
A. Pegg zawsze spoko.

Podsumowując: to niestety nie ta klasa, ale chwilami Terry się broni. Nadal tkwi w tym filmie jakaś taka brytyjska nuta, która ratuje go przed okropnością. Jeśli jednak będzie chciał Śliwka coś jeszcze w życiu nakręcić, niech lepiej napisze jakiś świeży scenariusz, bo ten trochę pachnie stęchlizną.

Może Konkluzja ma coś do dodania/sprostowania?

Post został pochwalony 1 raz