Festiwale, imprezy otwarte, dni miast

Ten z obrazka, łobuzie, ja wiem, kogo miałeś na myśli! Wide grin

Post został pochwalony 0 razy

Ale ten przyjaciel ma wielkiego nochala...

Post został pochwalony 0 razy

Janosz a tobie tylko seks w głowie.

Post został pochwalony 0 razy

No... nie tylko w głowie ;P.

Post został pochwalony 0 razy

Ja pakuję się do pociągu o 6

Post został pochwalony 0 razy

o ile dojadę bo lipa z transportem, pana

Post został pochwalony 0 razy

Pana, ja tu się się morduję z przenosinami. Tak to jest jak się regularnie nic nie robi. Jestem jak Tusk.

Post został pochwalony 0 razy

	Killer Rabbit napisał:
	Nasz Dziennik sądzi inaczej [link widoczny dla zalogowanych] Okej, okej. Już przestaję.

Tak sobie pomyślałam, że Lepper zamiast się wieszać mógł po prostu pojechać na ten przeklęty festiwal. Na jedno by wyszło

Post został pochwalony 0 razy

No to był njus dnia, potem sobie robili oficjalne krawaty samoobrony.

Post został pochwalony 0 razy

Przystanek Woodstock być może podlegał polskim regulacjom, jednak nie spełniał europejskich wymogów bezpieczeństwa" - przekonują przedstawiciele The Prodigy.
"Mogę tylko stwierdzić, że Przystanek Woodstock jest jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc, które odwiedziłem podczas mojej 25-letniej pracy. Przestrzegam też wszystkich promotorów i artystów, aby poważnie rozważyli decyzję o udziale w tym festiwalu - może być fatalna w skutkach z powodu niezachowania standardów opieki medycznej oraz bezpieczeństwa zgromadzonej publiczności" - ostro stwierdza menedżer grupy [Prodigy].
[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy

Długo nie zapomnę wczorajszego festiwalu. 10 godzin napierdalającego metalu, a ja i tak z utęsknieniem czekałam na zobaczenie Halforda Wide grin

Ze wszystkich zespołów, które wystąpiły, najbardziej przykuły moją uwagę 2: polski Mech (wokalista wyglądał z daleka jak połączenie Ozzy'ego i Grzegorza Markowskiego) i równie polski Vader (o dziwo, byłam pewna, że się mię nie spodoba). Oczywiście i tak najlepsze był prawie 2,5-godzinny koncert Judasów - śpiewałam wszystkie piosenki i wraz z tłumem krzyczałam 'jee jee jee' jak Rob nakazywał, niezła zabawa Wide grin

Ano i siedzenie potem z innymi brudasami pod peronami dworca katowickiego i czekanie do 2 na pociąg - polecam każdemu takie przeżycia Wide grin

Post został pochwalony 0 razy

Wszyscy jeżdżą na OFFy i Woodstocki, ja pojechałem sobie na Metal Hammera i było dobrze. Lecimy:

SOULBURNERS – kolesie z Polski, typowy heavy metal z naleciałościami punka. Ogarnąłem tylko połowę seta, ale było naprawdę w porządku. Zwłaszcza kawałek "2000 Fuckin' Years of Rock" przypadł mi do gustu. Solidne granie.

MECH – klasyka polskiego metalu, bardzo dobry koncert z gościnnym występem Styczyńskiego z Dżemu. Januszko to taki Ozzy dla ubogich, chyba miał stanowić rekompensatę dla tych, którzy nie byli w Sopocie, haha. Niemniej stanął na wysokości zadania i zaśpiewał całkiem nieźle. Polewał też publikę z plastikowej sikawki – taki jest ekstrawagancki. Fajnie było usłyszeć „Piłem z diabłem bruderszaft” na żywo. Na koniec rozjebali wiosło.

TANK – z Doogiem Whitem! Tak, z tym Doogiem Whitem z Rainbow. Panowie z Anglii dali czadu, stuprocentowe granie w stylu NWOBHM. Zaprezentowali kompozycje z najnowszego albumu War Machine, ale nie zabrakło też klasyków. Jak najbardziej moja bajka, na piątkę z plusem. Najlepszy kawałek jaki zagrali - chyba "Great Expectation", bardzo w stylu Saxona, polecam Wide grin

VADER – nie wiem, poszliśmy na piwo.

EXODUS – rzeźnia. Amerykański thrash w bardzo brutalnym wydaniu. Kawałki się ze sobą zlewały, ale to kwestia nagłośnienia. Było pogo, a nawet ściana śmierci. Gdzieś w połowie nawet się w to wkręciłem. Nie było źle.

MORBID ANGEL – łupanina i nic więcej. Gitarzysta zagrał najbardziej chujowe solo jakie słyszałem. Ma się wrażenie, że słuchasz jednego kawałka przez godzinę. Do pieca.

JUDAS PRIEST – no to na początek minusy: średnie nagłośnienie (zwłaszcza wokalu), bydło na płycie nie umiejące się zachować, facet kradnący kostki. A plusy? Judas Fuckin’ Priest, jeden wielki plus. Panowie mimo nieubłaganie zbliżającej się starości (nie licząc Richiego) są w świetnej formie i prędko nie spadną z panteonu Bogów Metalu. Przez pierwsze trzy kawałki ciężko było utrzymać równowagę! Combo w postaci „Sentinela” i „Blood Red Skies” mnie rozniosło. Potem poprawka „Painkillerem” (pogo!!!) i bisy. Nie byle jakie! Judasi byli zachwyceni publiką i zapodali nam dodatkowy encore w postaci „Living After Midnight”. 2,5h metalowego szaleństwa w klasycznym stylu! Richie popisał się ładną solówką i udowodnił, że pasuje do zespołu. Łysy gej też dawał radę, przebierał się, biegał i robił to, co potrafi najlepiej czyli darł mordę, wyciągając te piekielne górki. Świetny show, były lasery, ogień, fajerwerki, Rob na motorze z pejczem w gębie i inne bajery. Co tu dużo mówić, wystarczy zacytować słowa pewnego kawałka:
We'll rise inside ya till the power splits your head
We're gonna rock ya till your metal hunger's fed
Let's all join forces
Rule with an iron hand
And prove to all the world
Metal rules the land!
We're heavy duty
So come on let's tell the world
We are Defenders of the Faith!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blase dnia Sob 22:47, 13 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz

Słyszałam potem na dworcu od brudasów, że oczekiwali 'Defenders of the Faith', a ja o dziwo nie (nie wiem czemu, tak jakoś..). Kurwa, Victim of Changes na żywo i już mogłam umierać ze szczęścia. Prophercy i dziadziuś Halford jako Nostradamus doprowadził mnie do niezłej głupawki

Diamonds and Rust w wersji akustycznej - no kurwa, tym to mnie rozjebali doszczętnie (kiedyś moja najnaj piosenka, której wielbię każdą wersję). Zresztą, po co pisać, tam po prostu trzeba było być Wide grin

Mi też nie spodobał się Morbid Angel, właściwie jedyny występ, na którym odliczałam minuty do końca, nawet ten zespół na początku tak mnie nie wkurwiał. W ogóle wkurzali mnie kolesie (polscy), którzy nadużywali słowo 'fucking' albo pokrewnych - w niektórych sytuacjach to jest spoko, ale nie używane jako przecinek Neutral

Jak ludzie darli się 'Morbid! Morbid! ja mimo wszystko słyszałam Orbit! Orbit!

. A konferansjer, jakiś pojebaniec, ni to fajny ni chujowy. Czasami walnął fajnym tekstem ('Co? [głos z publiki] Ty też. I Twoja stara też. Twoja stara goli kulę!'

), czasami był wręcz beznadziejny. Ale i tak nic nie przebija kolesia z szałboxa na last fm, który ocenił kolesia chujowo, bo zaspoilerował, że będzie MOTÓR NA SCENIE! Aaaaaa, kurwa, ale niespodzianka! Neutral

Post został pochwalony 0 razy

-będzie motór, będą fajerwerki...
-WYPIERDALAAAAAJ!!!

Post został pochwalony 0 razy

Matko...
Nie znam ani jednego zespołu i piosenki o której napisaliście w powyższych postach.

Post został pochwalony 0 razy